„Błogosławiony księże Jerzy, patrzyłem na Ciebie z góry gdy Cię po raz pierwszy spotkałem. Z wysokości balkonu wyglądałeś mały, drobny i niepozorny „kapłanik”, ale gdy usłyszałem Twój głos byłeś wielki, mówiłeś wyraźnie i odważnie. Gdy dotknąłem Twojej dłoni w geście powitania, poczułem ciepło i przyjaźń.
Choć zawsze zwracałem się do Ciebie „proszę księdza”, to teraz pozwolę sobie zwracać się do Ciebie po imieniu. Jurku, chciałem Cię przeprosić za to, co wyrządził Ci człowiek. Nie tylko lata byleś prześladowany i nękany psychicznie, ale to z ręki człowieka byłeś okrutnie torturowany i męczony przez kneblowanie, duszenie, bicie pałką i żywcem utopienie.
To Ty właśnie kochałeś człowieka, opiekowałeś się nim, dbałeś o jego rodzinę gdy był uwieziony – przywoziłeś paczki, chodziłeś na rozprawy sądowe, załatwiałeś mu adwokatów i pomoc finansową. Kilka tygodni przed Twoją męczeńską śmiercią powiedziałeś twoim prawdziwym przyjaciołom „Przez śmierć można nieraz więcej dobrego uczynić dla Kościoła i Ojczyzny, niż przez same tylko kazania. Choć minęły 32 lata od Twojej śmierci, nadal ta prawda jest święcie aktualna.
Jurku – przepraszam ze bylem daleko gdy potrzebowałeś mojej pomocy.”
Powyższy tekst, to wyznanie pana Józefa Zylli, który nawiązał za mną kontakt tuż po uruchomieniu opowiedzmioksjerzym.pl. Później pan Józef wziął udział w konkursie literackim „Napisz list do księdza Jerzego” i okazało się, że znał ks. Popiełuszkę, a jako górnik brał udział we Mszy św. za Ojczyznę.
Byłem tym tak zaskoczony, że postanowiłem przyznać panu Józefowi nagrodę honorową – wysłałem mu płytę „Opowiedz mi o ks. Jerzym”, z którą bardzo dziękował. Chociaż tak naprawdę to ja muszę mu podziękować, bo to on znał ks. Popiełuszkę. Mógłby więc również znaleźć się na płycie albo przynajmniej tu, na stronie www. Zresztą kto wie? Może jak odwiedzi kiedyś Warszawę, to spotkam się z nim i go nagram?

Józef Zylla po lewej
Msza za górników
Tymczasem pozostaje tekst, ale i to dobre. Tak pan Józef wspomina zaszczyt, który go spotkał w związku z Mszą św. za Ojczyznę:
Był rok 1983. Ks. Jerzy zaprosił nas (…) na 4 grudnia Mszę, którą miał odprawiać za tragicznie zmarłych górników kopalni Wujek. Miałem odczytać przesłanie od śląskich górników. Udaliśmy się do stolicy, wioząc górnicze mundury w walizce, żeby było bezpieczniej – mogli nas zaaresztować. Poszliśmy do Niego. Był miły, skromny, drobny, schorowany. Ugościł nas. Oglądaliśmy video-relację z I i II pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Podarowaliśmy Mu rzeźbę Matki Boskiej Piekarskiej z dedykacją i dwie lampki górnicze od wiernych górników. A potem była Msza św. Stałem przy ołtarzu jako górnik. Byłem bardzo wzruszony. Z drżącym sercem przeczytałem owe przesłanie.
Niosłem trumnę męczennika
I dalej wspomina pan Józef:
Mimo zastraszeń jeździłem raz w miesiącu do Warszawy na Msze św. za Ojczyznę i podziwiałem ks. Jerzego. Jedenaście dni przed śmiercią ks. Jerzy przyjechał do Bytomia. Dwie godziny przed planowaną Mszą, udał się do Piekar, by tam pomodlić się do Maryi Piekarskiej. (…)
Później była Bydgoszcz i powrotna droga, która skończyła się tragicznie. Tak pan Józef wspomina najtrudniejsze chwile:
Z Dziennika Telewizyjnego dowiedziałem się, że został uprowadzony i natychmiast udałem się na Żoliborz i tam oczekiwałem na Jego powrót. (…) Pełniłem wartę całą noc, aż do pogrzebu, do 11:00. Niosłem trumnę Męczennika wraz z hutnikami i Jego kolegami. Byłem tak blisko mojego drogiego przyjaciela-kapłana. (…).
Dziś pan Józef mieszka w Darmstadt w Niemczech. Nie kryje radości, co jest dla mnie prawdziwym wyróżnieniem, że przez moja stronę może wrócić do chwil, gdy ks. Jerzy jeszcze był wśród nas.
Panie Józefie, dziękuję że Pan do mnie napisał, dziękuję za Pana wyznanie i wspomnienie!